MATERIAŁY STOSOWANE DO WYROBU GŁOWNI MIECZOWYCH

  Broń zawsze była, jest i długo jeszcze chyba będzie przykładem maksymalnych możliwości materiałowych i technologicznych, możliwych do osiągnięcia w danej epoce - również i miecz był tak wyrafinowaną technologicznie konstrukcją. Oczywiście istniały egzemplarze przeciętne, egzemplarze zdecydowanie złe, ale były i te "z górnej półki". Takie miecze zostały bez wątpienia zbudowane na granicy wytrzymałości materiału, a ich geometria jest bliska matematycznemu ideałowi - chyba nie da się współcześnie nawet teoretycznie zrobić nic lepszego, niż zrobili to dawni mistrzowie, nie znający przecież matematyki, fizyki ani materiałoznawstwa w naszym, współczesnym, "naukowym" pojęciu. Nie wdając się w zbędne dyskusje jaką broń możemy nazwać mieczem a jaką nie, możemy zauważyć, że broń sieczną mniej lub bardziej podobną do stereotypu miecza średniowiecznego wykonywano z tego, co akurat wytwórca mógł zdobyć. U ludów nie znających metalu robiono miecze z twardych gatunków drewna, dodatkowo wstawiając w ich ostrza zbrojniki z krzemienia, kości czy nawet z zębów rekina. Tego typu miecze można oglądać na rycinach przedstawiających wojowników z Nowej Zelandii, południowej Afryki czy nawet Wyspy Wielkanocnej. Drewniany miecz zbrojony zębami rekina (Afryka - plemię Niam-Niam) znajduje się w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
  Z chwilą pojawienia się brązu zaczęto oczywiście stosować i ten metal jako doskonały materiał na miecze. Należy tutaj jednak wyjaśnić jedną nieścisłość. Według dzisiejszych norm, brązem jest stop miedzi z cyną lub glinem, krzemem, berylem, niklem, manganem, ołowiem i in., o zawartości składników stopowych do kilkunastu, czasem (ołów) do 50 - 60 %. Stop miedzi z cynkiem (do 50 % Zn) oraz z innymi (do kilku %) dodatkami (krzem, nikiel, ołów, żelazo, cyna i in.), to mosiądz. Natomiast analizy brązów starożytnych wykazują, że ów "brąz" był w rzeczywistości stopem miedzi, cyny i cynku, z niewielką domieszką ołowiu czy srebra, a więc były to zarówno brązy, jak i różne gatunki mosiądzu. Im większa zawartość cyny lub cynku, tym twardszy stop uzyskujemy. Nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, czy zdawano sobie wówczas sprawę ze znaczenia składników stopowych dla właściwości metalu, a więc czy potrafiono dobierać gatunek brązu do jego przeznaczenia. Prawdopodobnie w większości przypadków nie, gdyż często ozdoby wykonywane były z twardych gatunków brązów, a broń z miękkich, a więc przerabiano na broń taki metal (złom), jaki akurat był do dyspozycji. Co najwyżej poprawiano jego sprężystość i twardość poprzez kucie ostrza na zimno. Z pewnością równolegle z brązem stosowano na miecze również żelazo z meteorytów, ale to akurat jest bardzo trudne do udokumentowania. Pozostałości po żelaznych ostrzach z przed kilku tysięcy lat są z oczywistych względów znikome, co nie znaczy, że takich mieczów nie było. Jednym z bardziej znanych przykładów takiej broni jest nóż o żelaznej głowni znaleziony w grobowcu Tutanchamona. Trudno dokładnie powiedzieć kiedy w Europie opanowano hutnicze metody otrzymywania żelaza, a więc kiedy się ono upowszechniło wypierając zupełnie brąz. Początkowo (IX - VIII w.p.n.e.) sprowadzano je z Bliskiego Wschodu na Cypr, następnie zaczęło się upowszechniać w pozostałych regionach Grecji. Pojawienie się żelaza nie spowodowało oczywiście natychmiastowego zaniku mieczów brązowych. Przez kilkaset lat brąz i żelazo współistniały ze sobą, i to wcale nie z powodu zacofania technologicznego "barbarzyńskiej" Europy północnej. W grobowcu króla Filipa II (359-336 p.n.e.) - ojca Aleksandra III Wielkiego - znaleziono zarówno broń wykonaną z brązu, jak i z żelaza.
  Wbrew powszechnie panującej opinii, brąz wcale nie był dużo gorszym materiałem na miecze od ówczesnego żelaza, które nie zawsze było twarde i sprężyste jak dobra stal współczesna. Bardzo często było ono po prostu miękkie, a wykute z niego miecze trzeba było prostować podczas walki (Diodor Sycylijski). Trzeba było setek lat, oraz doświadczeń wielu pokoleń kowali i hutników, aby sztuka otrzymywania żelaza zostało wzbogacona o umiejętność kontrolowania jego jakości. W tej sytuacji chyba największą wadą brązu była jego dostępność, bo - przynajmniej na większej części Europy barbarzyńskiej - pochodził z importu. Był za to łatwiejszy w obróbce i nie wymagał tak rozbudowanego zaplecza technicznego jak żelazo. Poza tym, miał jedną niepodważalną zaletę, którą przewyższał żelazo - nie korodował.
  II - III w.p.n.e. to już w zasadzie schyłek brązu i ogromny rozkwit technologii żelaza w Europie. Z chwilą opanowania i upowszechnienia hutniczego procesu otrzymywania żelaza, można je było uzyskać praktycznie wszędzie, gdyż podstawowe surowce - rudę darniową, węgiel drzewny i glinę - można było znaleźć w każdym lesie i na każdej podmokłej łące. Z tego okresu pochodzą przepiękne miecze żelazne (Celtyckie), znajdywane również i na naszych terenach. Z żelaza wykonana była nie tylko głownia, ale i niezwykle skomplikowana i dekoracyjna pochwa, a nawet łańcuch na którym miecz taki noszono. Były to miecze o długości ok. 80-90 cm. (głownia), cienkim, krótkim jelcu wygiętym w kształt odwróconej litery "V" (jelec "dzwonowaty"), ale niestety wykute były najczęściej ze stosunkowo miękkiego żelaza. Zawierało ono ok. 0,1% C, a więc nie dawało się hartować. Podobnie jak brąz, utwardzano je poprzez kucie na zimno.

Jesteś na stronie http://www.platnerz.com